W otwarte dłonie powietrze sypie gruz przedświtu
Po spokojnym roku 2018, So Slow po raz kolejny wraca do gry. Nieco odmieniony, z nowym basistą na pokładzie i z płytą, która jak zwykle stawia znaki zapytania, bawi i niepokoi… Najnowsze, czwarte w dyskografii dzieło, ponownie kontynuuje najważniejszą ideę So Slow – ciągłego poszukiwania. Po homogenicznym i jasno określonym wizerunku znanym z 3T zespół wraca do zabawy z różnymi stylami, prezentując płytę będącą próbą zdiagnozowania współczesnej alternatywy. I choć jest to skazane na porażkę, formacji udaje się osiągnąć kolejny stopień wtajemniczenia.
Muzyka So Slow na W otwarte dłonie… jest eklektyczna, zaskakująca, czasami w dziwny sposób wyciszona, choć ciągle gdzieś podskórnie wyczuwane jest napięcie. Począwszy od elektronicznych, pokazujących w krzywym zwierciadle elektropop Otwartych dłoni, przez masywny, najeżony samplami, niemal industrialny utwór Powietrze, improwizowany, transowy i opatrzony fenomenalnym solem trąbki Wojciecha Jachny Sypie, aż po zagrany z rozmachem, swingująco-psychodeliczny Gruz przedświtu, So Slow oprowadza po swoich fascynacjach. Płyta została nagrana w Mustache Ministry pod czujnym okiem Marcina Klimczaka. Okładkę namalował Rafał Wechterowicz a zdjęcia zrobił Janek Fronczak.
Ta płyta to zapis kolejnego przepoczwarzania się zespołu; proces będzie kontynuowany na koncertach a finał poszukiwań? Być może dopiero na następnej płycie – tak podsumowuje sprawę Arek Lerch, perkusista So Slow.